top of page

Balistka poleca - Miejsca Mocy, część 2

Zaktualizowano: 23 maj 2024

Cześć Balilovers! Mam nadzieję, że czekaliście na kontynuację tego cyklu i śpieszę się zapoznać Was z kolejnymi cudownymi miejscami, które sprawią, że Wasz pobyt na Bali będzie niezapomniany. W poprzednim poście wymieniłam 5 miejsc, które napełniają ciało i duszę.


Dzisiaj przeniesiemy się jeszcze bliżej przyrody, zanurzymy się w jej bujnej zieleni i ognistej mocy, a także opowiem Wam o wspaniałej inicjatywie, skorzystanie z której pozwoli poczuć dynamikę grupy, ducha balijskiej przygody, dobrze się wypocić i zasnąć z uśmiechem od ucha do ucha 😉 Ten post będzie nieco inny niż pozostałe, gdyż dodałam kilka ciekawostkek , faktów i użytecznych informacji. Z doświadczenia wiem, że dysponując szerszą wiedzą na temat miejsca, gdzie się jedzie, przeżycia są mocniejsze i głębsze 🙂 Zatem lecimy!



6. Bali Botanical Garden

Większości Europejczykom, mieszkającym na Bali od dłuższego czasu bardzo brakuje sezonowości. Strasznie tęsknimy za zmieniającymi się porami roku. Owszem, mamy na Bali porę suchą i mokrą, ale ciągle jest zielono i gorąco. Nasze ciała pragną chłodu, głębszych odcieni zieleni, grubszych pni lasu, świeżego rześkiego powietrza, wygrzewania się przy ognisku i radości z picia gorących naparów. Ciężko jest o zimę, ale wiosnę i jesień bez problemu jesteśmy w stanie znaleźć na północy Bali. Proszę się nie obawiać, nie zmarzniecie, ale z pewnością poczujecie przyjemną ulgę od upałów. Na dodatek całkowita zmiana obrazka sprawi, że zakochacie się jeszcze bardziej w różnorodność tej wyspy!


Bali Botanical Garden jest zarazem lasem, ogrodem botanicznym i miejscem piknikowym. Można go zwiedzać pieszo, na rowerach lub hulajnogach elektrycznych. Ogród położony jest na wysokości 1250-1450 m n.p.m. na pojezierzu Bedugul, w pobliżu jeziora Beratan, na zboczu góry Pohon i zajmuje powierzchnię ok 158 ha! Jest to największy ogród botaniczny w Indonezji - znajdziecie tam drzewa o grubych koronach, zielone łąki do biegania na boso, nieznane ścieżki porośnięte kudłatym mchem i największą kolekcję dzikich storczyków. Spodoba się tam miłośnikom przyrody, lubiącym przytulać się do drzew, dotykać ziemi, piknikować na słoneczku i biegać z wiatrem 🙂 Jest to ogromna otwarta przestrzeń, gdzie możemy podziwiać aż 650 gatunków drzew, 400 gatunków storczyków, zbiór 104 kaktusów, róż i begonii. Zobaczymy tu również las paproci i bambusów, tropikalny ogród oraz pawilony tematyczne, takie jak np rośliny ceremonialne i lecznicze, które zasługują na specjalną uwagę.


Tablica przed wejściem do pawilonu z roślinami ceremonialnymi głosi: „Balijczycy znajdują szczęście w równowadze między duchowością a materialnością”. Jak już wiemy, ceremonię stanowią najważniejszą część życia codziennego Balijczyków, większość darów składanych bóstwom komponuje się właśnie z roślin, gdzie każda ma specjalne znaczenie. Ważny jest nie tylko gatunek, lecz też kształt i kolor, a ich umiejętne połączenie ma swoje unikalne znaczenie. Łącząc ze sobą rośliny ceremonialne, Balijczycy „piszą” przesłania dla sił wyższych, w których wyrażają wdzięczność Bogu, przodkom, naturze i proszą o błogosławieństwa.


W pawilonie Taman Usada, który zajmuje 1,6 hektara otwartej przestrzeni uprawia się rośliny lecznicze. W tradycyjnej medycynie balijskiej nazywane one są „Usada”, słowo to pochodzi od sanskryckiego słowa „aushadhi”, oznaczającego roślinę wykorzystywaną do celów leczniczych. Znajomość ziół leczniczych „Usada” została opisana w starożytnym balijskim piśmie Lontar, które opisuje 500 rodzajów roślin leczniczych. Jeśli skorzystacie z wizyty u miejscowego uzdrowiciela, z pewnością przepisze wam ziołowe specyfiki na dolegliwości i nie są to suszone mieszanki, lecz zbierane świeże zioła o odpowiedniej porze dnia lub nocy w specjalnych miejscach. Pamiętam, że kiedyś dostałam takie lekarstwo na migrenę, gdzie musiałam smarować czoło i ręce po łokcie papką o zapachu kiszonych ogórków i kolorze kału 😀 Recepturę spisywał mi na kartce z ogromnej baaardzo starej książki, a jego asystent miał to dla mnie przygotować, co zajęło ok tygodnia, zanim nazbierał wszystkie potrzebne zioła. Było to dziwne, ale pomogło! 🙂


Warto ze sobą zabrać koc, piłkę lub książkę, zrobić piknik i zapuścić się daleko w głąb parku. Jeśli nie macie możliwości zabrać ze sobą jedzenia, to dosłownie 5 min od Ogrodu mieści się piękny zajazd z oszałamiającym widokiem na jezioro, restauracją i placem zabaw dla dzieci - Warung Rekreasi Bedugul. Wzdłuż całej drogi i na parkingu przed Botanikiem można kupić przeróżne owoce i warzywa oraz króliki. Tak, ciężko przejść obok tych słodkich mordeczek, kiedyś dwa pojechały ze mną do domu 🙂 Tamte okolice słyną z plantacji truskawek, więc bardzo dużo ludzi je sprzedaje, ale ceny są mocno turystyczne, trzeba się targować. Polecam jednak Icecream beans, czyli taka roślinka, która wygląda jak strączek fasoli, a w środku ma pesteczki porośnięte białym puszkiem - na dotyk jak wata, ale na smak, jak lody waniliowe 🙂 jeśli zobaczycie, to koniecznie spróbujcie! Możecie również znaleźć wyjątkowo dobrą marakuję, jest dość drobna, brzydka z wyglądu w kolorze ciemno fioletowym, natomiast miąż jest tak intensywnie smaczny, że mogłabym zajadać non stop, zwłaszcza w połączeniu z papają 🙂


Mam nadzieję, że udało mi się narobić Wam ochoty i smaku i na pewno się tam wybierzecie 😉


7. Wejście na Batur, Abang i Agung

Lepsze od gór są tylko góry, koniec kropka 🙂 Być na Bali i nie wejść na wulkan, to jak być w Zakopcu i nie pójść na Morskie Oko. Nie chciałabym porównywać tych dwóch atrakcji, bo wzbudzają one zupełnie różne emocji, natomiast tak samo zachwycają pięknem. Balijczycy wierzą, że góry są domem bogów, są to wysoce energetyczne miejsca, a nocne wejście i wschód słońca w kraterze z widokiem na ocean i pobliskie indonezyjskie wyspy zapamiętacie do końca życia! Nie wspominając już o tym, że spełniają się tam pomyślane życzenia, więc przygotujcie się odpowiednio 😉 moje się spełniły wszystkie co do najmniejszego szczegółu. Gór na Bali jest kilka o różnych wysokościach i trudnościach, ale dziś Wam opowiem o trzech najbardziej popularnych - Baturze, Abangu i oczywiście jego wysokości Agungu.


Batur

Prawdopodobnie najłatwiejszy do wejścia i najbardziej popularny z tego powodu wulkan na Bali. Jego wysokość wynosi zaledwie 1717 metrów, nie jest zbyt wymagający, jeśli chodzi o sprzęt czy obuwie (dobre adidasy stykną) i polecam od niego właśnie zacząć. Proszę jednak nie dać się zwieść, bo łatwy wcale nie oznacza przeciętny 😉


Kilka faktów o Baturze:

- Wulkan znajduje się wewnątrz kaldery obok malowniczego jeziora o tej samej nazwie. Sam wulkan jest otoczony górami, a widoki są oszałamiające.

- Batur to drugi co do wielkości wulkan na Bali (1717 m n.p.m.) po Agung.

- To jest aktywny wulkan! Ze szczelin w sposób ciągły wydobywa się gorąca para, którą można wykorzystać do gotowania jajek (standardowy posiłek po wejściu na szczyt).

- Najpotężniejsza erupcja miała miejsce w 1917 r. Zginęło wówczas ponad tysiąc osób, zniszczeniu uległo 65 tys. domów i 2,5 tys. kościołów.

- Ostatnia erupcja Batura miała miejsce w 1964 r., ale w 2000 r. miała miejsce kolejna potężna erupcja pyłu. Balijczycy w obawie przed silną erupcją, postanowił przeprosić bogów i zorganizowali potężną ceremonię. Otoczyli wulkan długaśnym sarongiem i złożyli w kraterze wiele ofiar. Po ceremonii wulkan ucichł na wiele lat.

- U podnóża Batur znajdują się źródła termalne, w których podróżnicy lubią odpoczywać po wspinaczce. Życiodajna woda nie tylko łagodzi zmęczenie, ale także korzystnie wpływa na skórę i cały organizm.

- Wschód słońca na Batur to jeden z najpiękniejszych wschodów słońca na Ziemi. Naprawdę nigdy nie zapomnicie tego poranka!


Wejście na wulkan Batur

- Spokojnym tempem i z przerwami na szczyt można wejść w 1,5-2 godziny.

- Jeśli chcecie zobaczyć świt (a chcecie), będziecie musieli iść w ciemności z latarkami nieoświetloną ścieżką i wyruszyć ok 3:00 nad ranem.

- Lepiej ubrać się ciepło, na górze będzie chłodno aż do wschodu słońca.

- Zejście jest trudniejsze niż wejście. Miejscami jest ślisko, można nadwerężyć kolana, więc zadbajcie o dobre obuwie lub wzmocnienie na kostki i łąkotki.

- Samodzielne wejście nie jest najlepszym pomysłem. Na parkingu powitają Was lokalni przewodnicy, którzy zaoferują swoje usługi. Jest to ich praca i chleb, więc pomimo, że góra nie jest skomplikowana, nie róbcie sobie problemu i stosujcie się do przyjętych zasad.


Abang

Abang znajduje się na południowo-wschodniej ścianie kaldery w pobliżu Batura i kiedyś był jego częścią. Jednak potężne erupcje rozdzieliły dwóch braci i teraz dzieli ich jezioro. Ze szczytu jednej góry można podziwiać inną 🙂 Abang nie jest jeszcze zbyt popularny wśród turystów, co jest jego ogromną zaletą, ponieważ macie okazję cieszyć się ciszą, piękną przyrodą (wiele osób uważa Abang za najpiękniejszą górę) i wolną przestrzenią do zdjęć. Zwykle przyjeżdżają tu ci, którzy już byli na Baturze lub do których dotarły wieści o tej górze z takich źródeł, jak moje 😉


Kilka faktów o Abangu

- Abang nie jest wulkanem lecz trzecią, co do wielkości górą na Bali (2151 m).

- Ze szczytu roztacza się wspaniały widok na wulkan Batur i jezioro, można zobaczyć cały region Kintamani z nowej perspektywy.

- Jest tu wiele do zobaczenia! Droga na szczyt góry wiedzie przez malowniczy las z wieloma wiekowymi drzewami, a powietrze jest czyste i świeże.

- Na górze znajdziecie uszkodzoną bramę i kilka ołtarzy starożytnej świątyni, zniszczonej w 1926 roku przez osuwiska po erupcji góry Batur.


Wejście na Abang

- Wspinaczka jest średnio trudna, trudniejsza niż na Batur, dlatego przyda się minimalne przygotowanie fizyczne.

- Podejście leśną ścieżką jest dość trudne, ze stromym zboczem. Trwa od 3 do 4 godzin. Najtrudniejszy jest ostatni kilometr przed szczytem. Zejście zajmie 1,5 – 2 godziny.

- Na parkingu, podobnie jak na Batur, spotkacie przewodników, ale możecie też zorganizować sobie wycieczkę z wyprzedzeniem. Większość hoteli w Kintamani ma kontakty do przewodników i oferuje organizację wejść na te trzy góry.


Agung

Agung to czynny wulkan i najwyższy punkt Bali (3142 m n.p.m.). Agung jest uznawany za świętą górę, która w życiu Balijczyków odgrywa szczególną rolę. Miejscowi wierzą, że Agung chroni wyspę przed złymi duchami, nazywają go matką opatrzności i domem dla największych i najważniejszych bogów, którzy patrzą z góry na świat i zapisują dzieje ludzkie w specjalnym notatniku karmicznym. Balijska kultura i tradycje są ściśle związane z tą świętą górą, istnieje wiele legend i niesamowitych historii z Agungiem w roli głównej.


Jedną z takich legend jest np legenda, która głosi, że kiedyś dawno dawno temu kiedy drzewa były duże, kiedy Ziemia była czysta i dziewicza, Bali było piękną wyspą na środku oceanu. Malownicze jeziora nawadniały żyzną ziemię, gdzie rosły wspaniałe drzewa owocowe durianów, mango, bananów i kokosów. Wszystko pachniało zachwycającym aromatem pięknych kwiatów, a słońce świeciło na niebie przez cały rok. Stada słoni biegały beztrosko z wdziękiem, a cudowne ptaki śpiewały magiczne pieśni. Bogowie, którzy przypadkowo przybyli na Bali, zobaczyli całe otaczające ich piękno wykrzyknęli: „Oto jest raj na ziemi!" i postanowili sobie zbudować na szczycie wulkanu Agung siedzibę, gdzie będą mogli odpoczywać podczas wizyt na Ziemi. Najlepsi niebiańscy architekci zbudowali niewidzialną dla ludzkiego oka, cudowną świątynię, skarbnicę mądrości i wiedzy, sprawiedliwości i porządku Wszechświata. Zbudowali tę świątynię w oparciu o dokładną kopię kosmicznej Góry Meru - centrum wszystkich nauk duchowych Wszechświata. Śnieżnobiałe chmury, piękne wschody, złote zachody słońca - wszystko przyczyniło się do tego, że bogowie żyli w warunkach zbliżonych do ich kosmicznych pałaców i byli szczęśliwi. Działali cicho i spokojnie na rzecz Ziemian i pomagali złagodzić ich ziemski los. Ze świata ludzi, bogowie zaczęli zapraszać do siebie wybranych sprawiedliwych, tych Balijczyków, którzy żyli zgodnie ze swoim sumieniem i pomagali swoim bliskim. Magiczny ptak Garuda odprowadzał dusze przodków do złotego pałacu na szczycie Agunga, gdzie mogły one żyć bez smutku, pracować dla dobra wszystkich ludzi, by nie znali smutku i zmartwień, ale tworzyli piękno i cieszyli się życiem!

Taka piękna historia i muszę przyznać, że coś w tym jest. Balijczycy rzeczywiście potrafią cieszyć się życiem, są niesamowicie uzdolnieni artystycznie, a wszystko zawdzięczają przodkom, których darzą ogromnym szacunkiem.


Kilka faktów o Agungu

- W latach 1963-1964. doszło do potężnej erupcji, która była spowodowała szkarłatne zachody słońca w Europie i Ameryce Północnej! Następnie, w latach 80., aktywność wulkaniczna była niewielka.

- Agung spał przez ponad 50 lat, a w 2017 roku ponownie zaczął być aktywny. Kolumna popiołu wzniosła się na wysokość 4 km. Również latach 2018 i 2019 zaobserwowano potężne aktywności, pobliskie wioski zostały ewakuowane, a Balijczycy składali mnóstwo ofiar by uspokoić wulkan. Pamiętam ten moment, byliśmy świadkami tego zdarzenia i każdy nowy dzień miał w sobie niezły dreszczyk emocji. Na szczęście wulkan ucichł, ludzie wrócili do swoich domów, a wejście na górę znowu stało się możliwe.

- U podnóża Agung znajduje się jedna z najstarszych i najważniejszych świątyń dla Balijczyków – Pura Besakih. Istnieje jedna ciekawa legenda, że podczas jednej z erupcji lawa w cudowny sposób opłynęła tę świątynię, nie uszkadzając jej wcale.

- Agung jest dobrze widoczny z niemal każdego miejsca na Bali. Lubi często chować się za chmurami, ale jak się odsłoni, to jest to prawdziwa, ciężka do wytłumaczenia radość :)- Absolutny szczyt góry to niewielka płaska powierzchnia o powierzchni kilku metrów kwadratowych, która znajduje się w samym kraterze wulkanu. Znajdziecie tam tabliczkę z napisem „selamat datang di puncak”, co oznacza „Witamy na szczycie”!

- Jak wspominałam wyżej, Agung jest dla Balijczyków święty, więc traktujcie go proszę z należytym szacunkiem.


Wejście na Agung

- Wspinaczka rozpoczyna się w nocy, aby o świcie być na szczycie. Jest dość trudna nawet dla doświadczonych osób.

- Do wyboru są trzy trasy: 8,4 km, 10,2 km i 14,5 km.

- Wejście zajmie od 4 do 6 godzin, tak samo jak zejście.

- Bliżej szczytu trzeba wspiąć się po skalistym zboczu pod kątem 45 stopni.

- Wyśpijcie się porządnie poprzedniej nocy, by mieć siły. Ubierzcie się ciepło: wygodne buty, kurtka, czapka, rękawiczki. Na górze będzie zimno. Lepiej zabrać ze sobą ubranie na zmianę, ale nic ciężkiego.- Warto mieć ze sobą czołówkę, często przewodnicy ją zapewniają, ale może się zdarzyć, że zabraknie.

- Samodzielne wspinanie się bez przewodnika jest surowo zabronione, gdyż w ciemności łatwo jest się zgubić w skalistej części wulkanu.


Nie musicie zdobywać wszystkich szczytów, ale przynajmniej jeden z całego serca polecam i zachęcam. Organizacja jest dość łatwa, a koszty niskie. Jeśli wątpicie w swoją kondycję, to warto wybrać najlżejszą górę, a jeśli w trakcie wspinaczki dopadnie Was bezsilność i rozpacz, to warto zagryźć zęby i poświęcić ten wysiłek w intencji Waszego życzenia. Raz wchodziłam na końcówce cała spocona, zapłakana i brudna, ale w chwili zdobycia szczytu zapomniałam o tym wszystkim i cieszyłam się chwilą, która była przewspaniała i przemagiczna! Uwierzcie mi, chcecie to przeżyć 😉 Jeśli potrzebujecie fajnego przewodnika i alternatywnych ścieżek, od serca polecam Kadek Bagawata (znajdziecie na Instagramie), ziomeczek popyla całą drogę na boso grając na ukulele, tworzy niesamowitą atmosferę, ma własne autorskie szlaki i warto do niego pisać z dużym wyprzedzeniem.


8. Bali Hash!

Eh, cóż mogę powiedzieć o Bali Hash. Jak bardzo żałuję, że nie dowiedziałam się o tej inicjatywie wcześniej! Bali Hash to w oryginale Bieg po piwo, czyli trzeba się troszkę postarać, by na koniec wypić kieliszek zimnego piwerka 🙂 Ja aż wyobraziłam tę brudną, spoconą, zakurzoną twarz, spuchnięte łydki po kilku kilometrach biegu, mokre śmierdzące skarpety, mnóstwo jakichś mikro ranek od krzaków i muszek we włosach... nienawidzisz życia i siebie za to, że dałeś się w to wkręcić, aż potem widzisz metę! Nie wiadomo skąd bierze się zastrzyk energii, nagle wszystko nabiera barw, przychodzi jakieś dziwne uczucie dumy, a nawet zadufania 😀 Aż nagle urywa się film i nie wiesz jak znalazłeś się przy tym barku, gdzie nalewają to wspaniałe cudownie chłodne piwunio. Nie ważne, że go nie pijesz na co dzień - teraz, to najsmaczniejszy trunek na świecie! 🙂 Stoisz taki dumny i patrzysz na takie same metamorfozy innych, podbiegających ludzi, którzy właśnie ujrzeli metę i piwo jak Ty 🙂 jak promienieją, przyśpieszają i przybijają piątki!


Jest wiele grup i odmian Bali Hash, ale ten, do którego podsyłam linka, jest też otwarty na rodziny z dziećmi. Piwo nie stanowi tam celu, lecz jest dostępne, by nie było 😉 Celem jest fajny kilkugodzinny spacer po co tydzień nowym ukrytym nieznanym miejscu! Jest specjalna grupa ludzi, która opracowuje i wytycza szlaki różnej długości, by mogły skorzystać i sprawniejsi, którzy chcą biec, ale także rodziny z dziećmi. Trasy są zawsze bardzo malownicze i różnorodne, podczas jednej wycieczki możesz iść wąską ścieżką przez pola ryżowe, przechodzić przez rzekę, przedzierać się przez bujny tropikalny las, chodzić po schodach i głównych drogach, przez wioski, by znowu wrócić na dziki szlak. Jest to niesamowicie fajna przygoda, jak dla dorosłych, tak i dla dzieci, a towarzystwo jest wymieszane 50/50 miejscowi i ekspaci! Traska zajmuje średnio 4-5 godzin średnio-szybkim krokiem, dlatego osoby chcąc iść spacerem, wychodzą wcześniej. Udział w zabawie kosztuje niewiele (proszę sprawdzać aktualności, pozostawiam wam stronkę), trzeba mieć wygodne buty, czapkę, wodę i jakieś przekąski. Na koniec wszyscy uczestnicy się zbierają i razem jedzą, piją, śmieją się.


Jak podaje organizator na swojej stronie: "Wszyscy są mile widziani, młodzi i starsi, szybcy i wolni, więc nie czekaj, aż nabierzesz formy, po prostu przyjdź i dołącz do nas. Jedynym warunkiem haszowania jest poczucie humoru!". I faktycznie, ludzie od lat związani z ruchem, mają już własne ksywki, jak na przykład mój znajomy mikrobiolog oceaniczny, który ma przydomek Octopussy :)) Także jeśli chcecie przeżyć coś naprawdę lokalnego, gorąco Was zapraszam skorzystać z takiej imprezy. Hasz odbywa się co tydzień w sobotę i kilka dni wcześniej na fun pageu na FB pojawia się informacja o trasie i namiary na punkt zbiórki.


Mam nadzieję, że planując swoje wojaże po Bali, skorzystacie z moich polecajek i przeżyjecie taką przygodę, na którą zasługujecie! Mam również nadzieję, że Wasze Święta były fajne, a powrót do rzeczywistości łagodny 🙂 My byliśmy w malutkiej wioseczce na Podlasiu w otoczeniu lasu i spadającego na głowę gwiezdnego nieba. Było tak dobrze, że postanowiłam, iż muszę tym dobrem się podzielić, dlatego mam dla Was prezent, który niedługo Wam wręczę 😉 Buziaczki!


 


bottom of page