Moja historia, część 2
- Balistka
- 2 gru 2020
- 4 minut(y) czytania
Bali - w przeciwieństwie do innych miejsc - wie nie tylko jak przyciągnąć, ale też jak rozwalić Twój system na kawałki 🙂 Po pierwszej podróży na Bali w 2011 roku nagle się ocknęłam i pomyślałam: kim jest ta osoba w środku mnie? Właśnie wtedy się zaczęły poszukiwania i ukierunkowanie życia na nadchodzącą nową rzeczywistość.
Po drugiej podróży na Bali - już z mężem, ale wciąż bez 100% pewności, że to właściwe miejsce - w końcu zdałam sobie sprawę, że próbuję żyć stereotypowo i prawilnie i że to nie jest moja ścieżka. To nie jest niczyja ścieżka, bo każdy ma własną. Kiedy sobie to uświadomiłam, dokonał się we mnie przełom twórczy na kilku płaszczyznach. Pozwoliłam sobie być, pozwoliłam sobie robić to, co w głębi duszy czułam i chciałam. Zaczęłam prowadzić bloga o zdrowiu, o odżywianiu, przeprowadzałam dużo eksperymentów w kuchni, próbowałam różnych aktywności (od zawsze interesowałam się tym tematem, jestem nawet certyfikowanym instruktorem Pilates 🙂 na poważnie zajęłam się literaturą naukową i nawet opracowałam autorski program oczyszczający, za pomocą którego uleczyłam siebie od pewnej dolegliwości bez operacji. Jednocześnie projektowałam ubrania i biżuterię z ekologicznych i naturalnych surowców, która wówczas spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem. Wtedy popatrzyłam na siebie z boku i pomyślałam „no proszę, tego o Tobie nie wiedziałam dziewczyno, na co Cię jeszcze stać?:)”. Tak się zaczęła bardzo ciekawa przygoda wgłąb siebie i łamanie stereotypów.

Po trzecim wyjeździe na Bali - już prawie pewni, że to nasze miejsce - miałam dużo energii i chęć stworzenia produktu, który będzie ładny, autentyczny, a przy okazji odświeżyć swoje nawyki sprzedażowe. Tak powstała marka Berry Bags - mała firma i sklep internetowy z torebkami, które weszły w TOP trendów modowych i schodziły jak świeże bułeczki. Miałyśmy z partnerką bardzo ładną stronę www, profil na Instagram, współpracowałyśmy z blogerami, butikowymi sklepami w Warszawie oraz uczestniczyłyśmy w targach. To było niesamowite doświadczenie 🙂 Przy okazji sprzedaży torebek, poznałam całą ścieżkę eksportu (kiedyś pracowałam w dziale eksportu, ale bezpośrednio nie miałam do czynienia z procesem od A do Z). W ten sposób, w podróż morską wspólnie z torebkami popłynęły też meble, oświetlenie i dekoracje do mojego własnego mieszkania oraz pod zamówienie Klientów. Tego samego roku, przy okazji remontu, odgrzebałam swój dyplom Architekta Wnętrz (brzmi bardzo poważnie, nie jest to oczywiście dyplom z ASP tylko 2-letniej szkoły i robiłam tę szkołę zaocznie tylko ze względu na własne zainteresowania, jednocześnie studiując dziennie na Uniwerku i pracując popołudniu). Znajomi, z którymi się znamy od dawna, opisałyby mnie najprawdopodobniej trzema charakterystykami: świetny organizator, towarzyska, przemalowuje i dekoruje każde mieszkanie, do którego się przeprowadza 🙂 Tak, przestrzeń w której przebywam jest dla mnie bardzo ważna! Dlatego zdecydowałam się na samodzielne stworzenie projektu remontu mieszkania bez pomocy specjalistów, przypomniałam sobie specyfikacje rysunków technicznych, a nawet opanowałam program do wizualizacji wnętrz. Po ukończeniu własnego mieszkania, przyszły też zlecenia komercyjne 🙂 Zrozumiałam po raz kolejny, że człowiek jest bardzo różnorodny i jeśli tylko sobie pozwoli na realizację, to jest w stanie być kim tylko zechce! Wtedy zdałam sobie sprawę, że Bali to moje miejsce mocy! Tam mój potencjał otwiera się maksymalnie, przebywam w stanie natchnienia i wyraźnie widzę swoje możliwości i talenty. Dzięki temu, planując kolejny wyjazd na Bali, bardzo dobrze wiedziałam, że tym razem mój pobyt będzie dużo dłuższy i cokolwiek bym nie wymyśliła, nie ma szans się nie udać.
Po raz czwarty (obecny przyjazd) - już wiedzieliśmy, że w najbliższych latach na pewno nie chcemy mieszkać w Polsce, czujemy, że nasze miejsce jest na Bali, ale chęć poznania innych miejsc jest bardzo kusząca, więc zaczęliśmy przygotowania do przeprowadzki do Hiszpanii! Nieoczekiwany zwrot akcji! 😉 Wynajęliśmy dom, załatwiliśmy anglojęzyczne przedszkole, zdążyłam nawet poznać połowę mieszkających w Alicante Polaków poprzez grupy na FB 🙂 wszystkie kaucje i zadatki powpłacane, trasa zaplanowana. Aż pewnego poranka obudziłam się z dziwnym przeczuciem, że coś się wydarzy i nie powinniśmy jechać do Hiszpanii lecz na Bali. W ciągu jednego dnia zmieniamy wszystkie plany (Bali bardzo dobrze nauczyło mnie ufać i posługiwać się intuicją). Sprzedajemy auto, szukamy porządnych lokatorów i kupujemy bilety do Indonezji. Dokładnie miesiąc po przylocie słyszymy z każdej stacji, głośnika i ust słowo covid-19. Po Włoszech, Hiszpania jest najbardziej dotkniętym pandemią (a nieraz wyprzedza) krajem w Europie, podczas gdy Bali okazuje się, prawdopodobnie najlepszym miejscem pobytu na Ziemi aż do dzisiaj. Lockdown obowiązywał tu około 2 tygodni, co było prawie niezauważalne, a potem i aż do teraz można cieszyć się wszystkimi urokami wyspy odwiedzając plaże, wodospady, atrakcje turystyczne i kawiarnie, imprezy i wydarzenia, w dodatku bez ogromnych ilości turystów. To najlepszy prezent losu, jaki tylko mogłam dostać 🙂 I bez względu na wydźwięk, dzięki tej pandemii, która de facto całkowicie połamała wszystkie moje plany, związane z działalnością zarobkową, która mocno opierała się na ruchu turystycznym, zrozumiałam czym tak naprawdę chcę się zajmować i dzielić z ludźmi.
Oczywiście na początku byłam zdołowana i nie wiedziałam co robić, ale zaufanie do siebie i do świata sprawiło, że zobaczyłam możliwości tam, gdzie wcześniej ich nie dostrzegałam. Nauczyłam się dostosowywać do sytuacji i tendencji. Powstały nowe pomyły, inicjatywy, nieoczekiwane zajęcia i oferty, wspaniałe znajomości i nieoczekiwane zwroty akcji, spotkałam też „właściwych ludzi”. To wszystko bardzo mocno wpłynęło na pojawienie się Balistki. Dalej w kolejnym odcinku